Na następną zbiórkę, czyli 17 listopada, wszyscy mają umieć swoje role! Proszę rodziców o dopilnowanie tego! Osoby, które nie mają ról mówionych, też mają przybyć, ponieważ mogą otrzymać role osób, które się nie zjawią. Reszta osób prawdopodobnie będzie tłem, tj. krzaczki, drzewka, zwierzaczki :)
Role:
Lucyfer - Mateusz Kołacz
Diabeł 1 - Sebastian Kamiński
Diabeł 2 - Kamil .....?
Diabeł 4 - Kuba Pakuła
Diabełka - Paulina Dusza
Policjant - Kuba Musiałowski
Anioł 1 - Paulina Nowak
Anioł 2 - Roksana Pasternak
Dziecko 1 - Klaudia Kowalska
Dziecko 2 - Weronika Nowak
Uczeń 1 -Weronika Skarżyńska
Uczeń 2 - Iga Żebrowska
Maryja - Marta Wilkołek
Józef - Dawid Orzechowski
Wójt - Kuba Wierzbicki
Lekarz - Przemek Szymański
Murarz - Sebastian Zieliński
Nauczyciel - Wojtek Malowaniec
Taksówkarz - Kuba Walczak
Narrator 1 - Aurelia Jakubisiak
Narrator 2 - Dominika Zakrzewska
Narrator 3 - Wiktoria Wójcik
Narrator 4 - Daria Orzechowska
Tekst::
WSTĘP
Narrator 1:
Są święta w naszym kalendarzu
najdroższe i najbliższe
bo wywołują falę marzeń
najczulszych i najmilszych.
Narrator 2:
Ich dziwny czar ten nastrój stwarza
dla życia najważniejszy,
rozlewa się na ludzkich twarzach
uśmiechem najpiękniejszym.
Narrator 3:
Ten nastrój wszystkim się udziela,
ogarnia serca, dusze
radością szczęścia i wesela
i czystych, wielkich wzruszeń.
SCENA I
(W piekle, na tronie siedzi Lucyfer, przychodzą do niego diabły, jeden z nich nie ma rogów).
Lucyfer:
Witam drogie diabły moje.
Gdzie są biesie rogi twoje?
Diabeł 1:
No, bo widzisz, Lucyferze,
Anioł jak te wściekłe zwierzę,
zabrał rogi no i w nogi.
Diabeł 2:
Goniliśmy go do nieba,
ale strasznie szybko biega,
uciekł nam i gdzieś się skrył.
Diabeł 1:
Został po nim zloty kurz...
Diabeł 2:
Pył. Zwolnił trochę na zakręcie,
ale to tu beztalencie
zblokowało cała drogę...
Diabeł 1:
Bo skręciłem sobie nogę.
Dasz mi nowe, panie drogi...?
Lucyfer:
Ależ to już piąte rogi!
Diabeł 2:
W tym tygodniu, dodać trzeba.
Teraz bliżej ci do nieba.
O skrzydełka się postaraj i...
Lucyfer:
Dosyć wiara! Mówcie lepiej co na ziemi!
Diabeł 2:
Nikt twych planów tam nie zmieni, ziemia w grzechach pogrążona...
Diabeł 1:
Niech ja skonam! Czy dostanę to poroże? j
Lucyfer:
Co za nudziarz. O mój Boże...
Diabeł 2:
Ziemia w grzechach pogrążona,
grzeszy ojciec, grzeszy matka,
grzeszy babka i prababka,
sąsiad, dziadek i sąsiadka,
grzeszy ciocia Wiesia z Łomży,
ledwo z łóżka powstać zdąży.
A najbardziej władza grzeszy...
Lucyfer:
To szczególnie piekło cieszy.
Diabeł 1:
Świętych rzesza już wymiera...
Diabełka:
(wbiega z telefonem komórkowym)
Mamy wroga - Zbawiciela.
Od ziemskiego szpiega-biesa otrzymałam SMSa.
Lucyfer:
Na anioły i aniołki, o czym ta dziewczyna gada?!
Diabeł 1:
Tu jest dama, a przy damach mówić brzydko nie wypada!
Lucyfer:
Ups, do diabła...
Diabełka:
Tam w Betlejem, gdzieś w stajence
ma narodzić się panience,
co Maryja się nazywa,
ktoś, kto grzechy wszystkie zmywa...
Diabeł 1:
Małe dziecię się zrodziło,
zmywa grzechy? Eee.... mózg jej zmyło.
Diabełka:
Misja jego ma być wielka...
Diabeł 1:
A świstak siedzi i zawija w te sreberka.
(pokazuje)
Lucyfer:
Dzwońcie do ziemskiego szpiega.
Co też robi ten lebiega?
Niech potwierdzi lub zaprzeczy
wszystkie te dziwaczne rzeczy,
które prawi diabełuszka,
a ja biegnę już do łóżka.
Muszę uciąć sobie drzemkę,
zaśpiewajcie mi piosenkę.
Diabły:
(śpiewają na melodię „Aaa, kotki dwa”)
Aaa, kotły dwa, pełne smoły obydwa.
Aaa, aaa, pełne smoły, pełne smoły obydwa.
Ach śpij Lucyferze.
Twojej władzy nikt ci nie odbierze.
A gdy znowu przyjdzie świt,
nie kto inny tylko ty
będzie rządził światem tym.
Aaa, kotły dwa, pełne smoły obydwa.
Aaa, aaa, pełne smoły, pełne smoły obydwa.
Diabeł 2:
(dzwoni, a na widowni słychać dzwonek telefonu)
Sześćset sześć, pięć, dwa, trzy zera...
Co tak długo nie odbiera?
Może znowu kogoś śledzi
lub w teatrze sobie siedzi.
Diabeł 4:
(z widowni)
Halo, słucham.
Diabeł 2:
Co u szpiega, jak się mają nasze sprawy?
Diabeł 4:
Pewne teraz mam obawy.
Nie jest wcale za wesoło...
Pełno ludzi tutaj wkoło.
Mówią, że ma się narodzić,
ktoś, kto piekłu chce zaszkodzić.
Ponoć wszystkie ludzkie grzechy odkupić on może...
Diabeł 2:
O mój Boże!
Diabeł 4:
Nie ma co się pieklić i w panikę wpadać,
przecież takie dziecko nie potrafi władać.
Jeśli nawet umie, ten synek maryjny,
to ja mam wspaniały planik awaryjny.
Diabeł 2:
Jaki plan masz, mój kochany,
w piekle chyba nie jest znany?
Diabeł 4:
Biesie, jesteś bystry jak w kociołku woda.
Przecież mamy na usługach naszego Heroda.
Za poczucie władzy, złota dwa woreczki,
podniesie on rękę na ludzkie dziateczki.
Herod, nam oddany, da przez to początek,
okrutnej, aż miło rzezi niewiniątek.
Diabeł 2:
Teraz kończę te dysputy,
oszczędzam tanie minuty.
A ty zajmij się Herodem, szepnij mu do ucha,
Herod sługą, no a sługa swego pana słucha.
SCENA II
(Komisariat policji: ławka szkolna. krzesełko, telefon, notes)
Policjant:
Ta dzisiejsza służba szczęściem mnie napawa,
bo nikt w mym rewirze dziś nie łamał prawa.
Chociaż (filozoficznie) może złamał, a ja nie wiem o tym,
ważne, żem nie musiał odejść od roboty.
Bo nie znoszę zimna, a dziś chłodem wieje,
a od chłodu człowiek szybciej się starzeje.
Jeszcze tylko dwie godziny i do domku, do rodziny.
(Wchodzi anioł)
Anioł 1:
Witam i kłaniam się nisko.
Policjant:
Proszę imię i nazwisko, adres, miejsce zamieszkania, dokumenty i... w ogóle,
bo to najście z pana strony musze ująć w protokóle.
Anioł 1:
Nazywam się anioł, mieszkam sobie w niebie,
przyszedłem zaprosić do stajenki ciebie.
Policjant:
Nie jesteś pan mądry i z rozsądkiem zdrowym,
bo się spoufalasz z urzędem państwowym.
Anioł 1:
Chciałbym ci oznajmić - państwowy urzędzie –
żem przyszedł z nowiną, czyli po kolędzie.
Nowinę tę głoszę światowo, globalnie,
że się Mesjasz zrodził i przyjdzie tryumfalnie.
W ubogiej stajence zrodził się na sianie
i na wieki wieków królem nam zostanie.
Policjant:
Królem?
Anioł 1:
Wszego świata, już mówiłem przecież.
Policjant:
Król, stajenka, siano, co ty Anioł pleciesz?
Co ja mam napisać, w tych wszystkich rubrykach,
to, co mówisz, z rubryk samo się wymyka.
Co powiem szefowi, o mój Boże wielki?
Anioł 1:
Nie pisz nic.
Policjant:
Nie pisać?!
Anioł 1:
Pójdźmy do stajenki
Anioł 2:
Kochane dzieciaki, obwieścić wam dążę,
że dziś się narodził Pan - niebieski książę.
Dziecko 1:
Ktoś się gdzieś narodził i zaraz szum taki,
dzieci wciąż się rodzą. Stąd są przedszkolaki.
Anioł 1:
Sam Bóg jego ojcem, wniosek prosty zatem,
choć żłób jego tronem, będzie rządził światem.
Dziecko 2:
Skoro będzie rządził, zbawi nas od grzechu,
my go odznaczymy Orderem Uśmiechu.
Anioł 2:
A więc chodźcie ze mną do żłóbka dzieciny,
daruje wam radość i odkupi winy.
Anioł 1:
Kiedy zadam to pytanie, chyba nie przesadzę,
czy wśród ludzi na tej sali mamy jakąś władze?
Do stajenki betlejemskiej zapraszam uprzejmie,
dary złożyć, o coś prosić.
Wójt:
Będzie mi przyjemnie.
Obiecuję: oficjalnie w Betlejem wystąpię,
skrzyknę radnych i sołtysów, darów nie poskąpię.
Lekarz:
Oka nawet nie zmrużyłem w szpitalu tej nocy,
aż tu nagle przyszedł anioł i szukał pomocy.
Mówię: co tam, takie sprawy załatwiam od ręki,
wzywam erkę, włączam sygnał, pędzę do stajenki.
W tym przypadku z ust niczyich chyba już nie padnie,
że karetkę tę wezwano całkiem bezzasadnie.
Anioł 2:
Proszę z nami do Betlejem ludzi wszelkich stanów:
i całkiem ubogich, i zamożnych panów.
Proszę krawców, elektryków, murarzy, bankowców,
biznesmenów, bizneswoman, szewców, wykładow-ców,
tych, co żywią, tych co bronią, tych, co nauczają,
co handlują, konie... kradną- kują, auta naprawiają.
I kierowców, maszynistów, artystów, malarzy
i górników, i hutników i tych co na straży.
SCENA III
(W stajence)
Lekarz:
Jestem, bo z Dzieciątkiem duet stworzyć muszę.
Ja wyleczę ciała, a dzieciątko duszę.
Tymczasem z wdzięcznością dla Bożej Dzieciny
w darze tu przynoszę wszystkie witaminy.
Aby nam Dzieciątko, w zdrowiu dorastało
i z dniem każdym coraz większej siły nabywało.
Policjant:
(wjeżdża na rowerze lub na hulajnodze)
Tej nocy przyjąłem przedziwne zgłoszenie,
ktoś chciał, bym ochraniał Boże Narodzenie.
Nim podejmę akcję, wypełniam, co trzeba,
więc pytam - a ktoś ty. Słyszę: Anioł z nieba.
Przyznam, w pierwszej chwili całkiem zbaraniałem,
takiego zlecenia jak dotąd nie miałem.
Lecz służba nie drużba, a klient nasz pan
włączyłem koguty, jadę, pełen szpan.
Po podróży jeszcze trzęsą mi się nogi,
jechałem kilometr, pchałem resztę drogi.
Anioł 1:
Może w poczet świętych przyjąć cię się uda,
bo jeżdżąc tym sprzętem, jak ja czynisz cuda.
Anioł 2:
Pan Bóg się narodził, tu, gdzie trzody pasą przyszliście z pokłonem?
Uczeń 1:
Prawie cała klasą. Mało mamy czasu, by ci Panie służyć.
Uczeń 2:
Ferie są za krótkie, może by przedłużyć.
Uczeń 1:
Daj nam też prezenty pod nasze choinki.
Uczeń 2:
Wycofaj z obiegu dwójki i jedynki.
Uczeń 1:
W zamian za to, Jezu, zyskasz nasze względy.
Będziemy Ci śpiewać prześliczne kolędy.
Kolęda
Anioł 2:
Kogo widzę, pan wójt we własnej osobie.
Wójt:
Przybyłem do żłobka pokłon oddać Tobie.
Na każde wezwanie wóz służbowy poślę,
abyś już nie musiał uchodzić na ośle.
Maryja:
Zimno dziecku.
Wójt:
Zimno. Masz Maryjo rację.
Trzeba przeprowadzić tu gazyfikację.
Będzie to punkt pierwszy sesji rady gminy,
dziś to obiecuję dla Świętej Rodziny.
Murarz:
(ogląda stajenkę)
Licha ta stajenka, tutaj dach przecieka,
miejsce to niegodne narodzin człowieka.
Krzywy strop, a belki... zupełnie spróchniałe,
te już nie trzymają, a te prawie wcale..
Hula wiatr, bo ściany nieszczelne, dziurawe...
Szkoda słów, najlepiej zacznę tu naprawę.
Lichy żłóbek stoi, słoma w nim posłana,
zaraz będzie tutaj szopka murowana.
Prosty ja rzemieślnik, skromny i ubogi,
ale obiecuje Panie Jezu drogi,
że nie zaznasz w stajni zimna odrobiny,
ani w Twoim sercu chłodu z mojej winy.
Anioł 1:
Dzięki, żeś wysłuchał moich próśb człowieku,
jesteś wszak człowiekiem w nowym tysiącleciu.
A teraz tak wielu nie chce lub nie umie
poznać mego głosu w tym krzykliwym tłumie.
Nauczyciel:
Ty nie byłeś w szkole, tam to są hałasy.
W szumie tym po przerwie wchodziłem do klasy.
Wtedy usłyszałem głos anioła z nieba,
że się Bóg narodził, do stajni iść trzeba.
Lekcję więc skończyłem, wezwałem taksówkę,
mówię: do Betlejem, a taksiarz: za stówkę!
Ale gdy usłyszał, co się wydarzyło,
w wielka radość go to na szczęście wprawiło.
Mówi, że tę stówkę mam sobie odłożyć,
bo on także pragnie pokłon Panu złożyć.
Jestem z budżetówki nie zarabiam wiele,
jestem pedagogiem i nauczycielem,
więc się ucieszyłem z tej stóweńki małej,
którą, drogie Dziecię, Tobie darowałem.
Niech Ci Matka Boska kupi ciepły kocyk,
abyś Panie Jezu nigdy nie marzł w nocy.
Taksówkarz też pragnie pokłon złożyć Tobie...
Taksówkarz:
I dlatego, Jezu. stoję tu przy Tobie.
Nie mam nic, lecz każdy klient mój usłyszy,
o tym, który zrodził się wśród nocnej ciszy.
Maryja:
Widok wasz me serce szalenie raduje.
Za przybycie zatem serdecznie dziękuję.
Józef:
Mnie szczególnie cieszy naprawa stajenki
i ogromna radość Najświętszej Panienki.
Anioł 2:
Cieszy fakt, że serca ludzkie wciąż gorące,
mimo że minęło lat już dwa tysiące.
Narrator 1:
Wesołych Świąt!
Bez zmartwień,
z barszczem, z grzybami, z karpiem
z gościem, co niesie szczęście!
Czeka nań przecież miejsce.
Narrator 2:
Wesołych Świąt!
A w Święta
Niech się snuje kolęda.
I gałązki świerkowe
Niech Wam pachną na zdrowie.
Narrator 3:
Wesołych Świąt!
A z Gwiazdką pod
świeczek łuną jasną
życzcie sobie najwięcej:
zwykłego, ludzkiego szczęścia.
Narrator 4:
Kiedy patrzysz w gwiazdy, myśl o bliskich, o rodzinie,
bo to jest najważniejsze w Boże Narodzenie.
Tylko jeden w całym roku taki dzień,
dla nich, dla najważniejszych osób w świecie, dla Ciebie.
Pomyśl o nich, jak najlepiej i złóż im życzenia,
w Boże narodzenie.